środa, 8 lipca 2020

LEGENDARNE WALKI CZ. 13 THOMAS HEARNS – SUGAR RAY LEONARD I




LEGENDARNE WALKI CZ. 13 THOMAS HEARNS – SUGAR RAY LEONARD I

Pojedynek między Thomasem Hearnsem a Sugarem Rayem Leonardem odbył się 16 września 1981 roku. Walka ta budziła wielkie emocje i przyciągnęła tłumy kibiców. Bilety, choć drogie, rozeszły się już miesiąc przed walką co do ostatniej sztuki.

Stawką pojedynku były pasy WBC i WBA kategorii półśredniej. Walka została potem uznana przez walkę roku 1981 przez słynny magazyn "The Ring".

Thomas Hearns, który słynął ze świetnego jak na tę kategorię wagową wzrostu i zasięgu ramion, zaczął walkę w swoim stylu. Próbował kłuć lewym prostym, trzymać na dystans bardzo ruchliwego Sugara Raya. Leonard nie był jednak łatwy do trafienia – nie stał w miejscu, poruszał się na boki, a Hearns w pierwszych rundach nie do końca miał inny pomysł na walkę niż lewy prosty. Mimo to trafiał częściej i pierwsze rundy przebiegły pod jego dyktando.

Szósta runda to w końcu dużo lepsza odsłona w wykonaniu Sugara Raya Leonarda. Częściej dochodził do półdystansu, trafiał kombinacjami, a Hearns zdawał się nie mieć recepty na jego ataki. Hearns dużo lepiej czuł się walcząc na dystans i przy atakach Leonarda widać było luki w jego defensywie.

Fantastyczna runda numer siedem Sugara Raya Leonarda. Coraz łatwiej podchodził pod lewym prostym Hearnsa, który nie był już tak szybki jak w pierwszych rundach. Przechodził do półdystansu i ciosami na korpus osłabiał rywala, który przyjął w tym starciu wiele mocnych uderzeń.

W kolejnych trzech minutach znów stroną dominującą był Leonard. Teraz to Hearns tańczył wokół rywala, chodząc na boki, zupełnie jak Leonard z początku walki. Jak szybko zmienił się obraz walki! Sugar Ray podążał za rywalem, który jakby stracił pomysł na ten pojedynek.

Następne rundy to kompletna przemiana Hearnsa, który zaczął boksować bardzo mądrze, wykorzystując swój największy atut – zasięg ramion. Uruchomił lewy prosty, wyprzedzał ciosy Leonarda i skutecznie punktował.

W 12. rundzie przewaga Hearnsa rosła i wydawało się, że Leonard musiałby wygrać wszystkie rundy do końca walki, by myśleć choćby o remisie.

Trzynaste starcie i znowu zwrot akcji! Tym razem Leonard w połowie rundy zadał kapitalną kombinację lewy prawy, po której Hearnsowi ugięły się nogi. Błyskawicznie dopadł do rywala zasypując go gradem ciosów. Hearns rozpaczliwie bronił się przy linach, aż wypadł poza nie – sędzia jednak z niewiadomego powodu go nie liczył. Hearns nadal boksował na wstecznym biegu, próbując się bronić, lecz Leonard nie dawał mu chwili wytchnienia. Po chwili znów złapał go przy linach, wyprowadzając kolejną kombinację po której Hearns znów osunął się na liny. Tym razem sędzia Davey Pearl zaczął liczyć. Widać było, że Hearns nadal jest zamroczony i uratował go gong. Wydawało się, że Sugar Ray już nie wypuści zwycięstwa z rąk.

Przedostatnia runda. Hearns próbował dojść do siebie wykorzystując ruchliwość na nogach, lecz widać było, że Leonard skupiony był na celu, który musi wykonać. Konsekwentnie szedł do przodu. Potężnym prawym, po którym wzniósł ręce w geście triumfu, znów oszołomił Hearnsa. Pojedynek znów przeniósł się pod liny, gdzie Leonard zasypywał przecwinika ciosami, który nie odpowiadał. Sędzia ringowy zmuszony był przerwać walkę.

Do czasu nokatu Thomas Hearns prowadził na kartach punktowych wszystkich sędziów. Sam miałem wynik 125-121 dla niego przed czternastą rundą. Boks jest jednak nieprzewidywalny i za to go kochamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz