LEGENDARNE WALKI CZ. 12 MARVIN HAGLER – SUGAR RAY LEONARD
Walka pomiędzy Marvinem Haglerem i Sugarem Rayem Leonardem odbyła się w Caesars Palace w Las Vegas 6 kwietnia 1987 roku.
Broniący pasa WBC wagi średniej Hagler podejmował wracającego po 3-letniej przerwie Leonarda.
Pojedynek zapowiadał się emocjonująco.
W pierwszej rundzie Hagler szedł do przodu, a Leonard starał się
punktować lewym prostym i unikać wejścia do półdystansu. Kolejne trzy
starcia to większa celność Sugara Raya, który "tańczył" wokół rywala,
próbując nie dopuścić do zwarcia.
Piąta runda już dużo lepsza w
wykonaniu Haglera. W szóstej odsłonie Leonard jednak znów powrócił do
stylu z pierwszych rund, a Hagler miał problem żeby wykorzystać swój
atut, czyli siłę fizyczną. Musiał biegać za przeciwnikiem, co zabierało
mu kondycję i nie pozwalało dobrze ustawić się do wyprowadzenia ataku.
Przez pierwszą połowę walki Sugar Ray Leonard walczył dokładnie tak jak
powinien, by wygrać z Haglerem – był lotny na nogach, zadawał szybkie
ciosy i nie wchodził w wymiany.
Druga część pojedynku rozpoczęła się dla Haglera dużo lepiej. W siódmej rundzie częściej przebywał w półdystansie i zadawał więcej ciosów. Leonardowi coraz trudniej było utrzymać w bezpiecznej odległości skracającego dystans Haglera. Kolejne starcie miało podobny przebieg, Hagler napierał, ale Leonard zdawał się momentami odzyskiwać rytm z początku walki.
Kapitalna runda numer
dziewięć! Przez połowę starcia Hagler dominował, miał Leonarda przy
linach. Nic nie zapowiadało zmiany sytuacji, a jednak Leonard nagle
przeszedł do ofensywy i zaskoczył rywala świetnymi kombinacjami. Po
chwili walka znów przeniosła się pod liny, lecz od teraz mieliśmy
prawdziwą wojnę cios za cios. Choć to Leonard stał tyłem do lin, nie
pozostawał dłużny rywalowi. Kolejne dwie odsłony toczyły się głównie pod
dyktando Leonarda, który zachował więcej sił i lepiej pracował na
nogach. "Marvelous" wciąż jednak był groźny, wypatrywał szansy na
zadanie mocnych ciosów, lecz nie było to łatwe przy tak dobrze
poruszającym się przeciwniku.
Ostatnia runda to popis Leonarda –
fenomenalna kombinacja kilkunastu ciosów wyprowadzona stojąc przy linach
wywarła ogromne wrażenie na kibicach i z pewnością na sędziach
punktowych.
Sędziowie orzekli wygraną Sugara Raya Leonarda
niejednogłośną decyzją. Punktowali następująco: 115-113 Leonard, 113-115
Hagler i 118-110 Leonard.
Werdykt ten do dziś jest tematem dyskusji w świecie boksu, jedni uważają go za słuszny, inni za oszustwo.
Osobiście wypunktowałem zwycięstwo Sugara Raya Leonarda 115-113, ale
walka była bardzo równa – mogła pójść w każdą stronę, więc o
jakimkolwiek przekręcie wg mnie nie może być mowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz