środa, 8 lipca 2020

LEGENDARNE WALKI CZ. 5: TOMASZ ADAMEK - PAUL BRIGGS I




LEGENDARNE WALKI CZ. 5: TOMASZ ADAMEK - PAUL BRIGGS I

21 maja 2005 roku w słynnej hali United Center w Chicago zmierzyli się Tomasz Adamek i Paul Briggs. Stawką pojedynku był pas WBC kategorii półciężkiej. Pas, o który walczyli poprzednio posiadał Antonio Tarver, lecz został mu on odebrany przez odmowę walki z pretendentem nr 1 – właśnie Paulem Briggsem. Przez wielu fanów i ekspertów pięściarstwa walka ta uważana jest za jedną z najlepszych w historii polskiego boksu.

Niepokonany wówczas Adamek na cztery tygodnie przed walką doznał złamania nosa i pojedynek stanął pod znakiem zapytania. Góral jednak na własną odpowiedzialność przystąpił do walki z nie do końca wyleczonym urazem nosa.

Po raz pierwszy Adamek wchodził do ringu przy słynnej już dziś piosence Funky Polaka – “Pamiętaj”. W Chicago dopingowała go bardzo liczna grupa rodaków. Ciekawostką jest fakt, że na tej samej gali w głównej walce wieczoru wystąpił Andrzej Gołota. Zmierzył się on z Lemonem Brewsterem o pas WBO kategorii ciężkiej.

Od pierwszej do ostatniej rundy oglądaliśmy fenomenalne widowisko z dwóch stron.

Na początku pierwszej rundy Adamek zaczął wywierać presję na rywalu, konsekwentnie pracował lewym prostym i kilka razy mocno trafił Briggsa prawym prostym. Przeciwnik jednak nie pozostawał dłużny i kilka razy postraszył Tomka ciosami z prawej ręki.

Już na początku drugiej rundy Briggs doznał kontuzji lewego łuku brwiowego po zderzeniu głowami. Na głowie Australijczyka pojawiło się dość mocne krwawienie, lecz sędzia po konsultacji z lekarzem wznowił pojedynek. Briggs ruszył do ataku, bo wiedział że rozcięcie może bardzo szybko się powiększać. Kilka razy trafił Tomka, ale coraz bardziej przeszkadzało mu krwawienie, które utrudniało widzenie. Polak umiejętnie to wykorzystywał i było to kolejne starcie gdzie trafiał częściej i celniej.

Trzecią rundę Briggs otworzył bardzo mocno, dwa razy trafiając czysto Tomka kombinacją lewy-prawy. W wyniku tych ciosów prawe oko Adamka bardzo spuchło, utrudniając mu widzenie. Runda wyrównana, w której obaj mieli swoje momenty.

Runda numer cztery zaczęła się pojedynkiem na lewe proste. Dalsza część starcia była wyrównana, z dwóch stron widzieliśmy dobre akcje – runda mogła pójść w obie strony.

Piąte starcie i kolejne świetne widowisko z obu stron. W końcówce rundy Tomek przyjął bardzo mocny prawy od Briggsa.

W szóstej rundzie częściej trafiał Briggs. Po kilku mocnych ciosach mogliśmy zaobserwować, że odnawia się u Tomka kontuzja nosa, a cutman Jim Strickland miał coraz więcej roboty.

Po słabszej wcześniejszej rundzie Tomek wrócił na właściwe tory. Częściej pracował lewym prostym i dobrze obijał korpus rywala. Briggs jednak nie zwalniał tempa i była to kolejna runda, w której ciężko było wskazać zwycięzcę.

Ósmą odsłonę efektowniej zaczął Briggs. Po kilku jego mocnych ciosach Adamek stracił na chwilę równowagę, a po chwili Australijczyk poprawił kombinacją lewy-prawy i Tomek był w lekkich tarapatach. Gdy wydawało się, że Tomek wrócił do gry, Briggs kilka razy ponownie mocno trafił Polaka i znowu Adamek przeżywał kryzys. Końcówka rundy to już absolutna wojna z dwóch stron. Kapitalne starcie. Pięściarze dostają od publiczności owacje na stojąco.

Dziewiąta runda zaczęła się nieco spokojniej. Po pierwszej minucie wróciliśmy jednak do tego co oglądaliśmy we wcześniejszym starciu. Briggs kilka razy mocno trafił prawym, Tomek starał się bić kombinacjami. Tym razem Adamek trafiał częściej, Briggs mocniej. Kolejne bardzo dobre widowisko z dwóch stron, wystarczyło zresztą popatrzeć na twarze obu zawodników by zobaczyć jak zacięta jest to walka.

Kolejne starcie dużo lepsze w wykonaniu Adamka. Briggs co prawda kilka razy zaskoczył Tomka mocnymi ciosami, lecz nie bił już z taką intensywnością jak we wcześniejszych rundach. Adamek zaakcentował końcówkę rundy dobrą kombinacją i to on bardziej zasłużył na triumf w tej odsłonie.

Jedenasta runda to absolutna ringowa wojna. Od początku do końca oglądaliśmy bardzo mocne ciosy spadające na głowy obu zawodników. Adamek częściej bił kombinacjami i to on więcej razy trafił Australijczyka. Widać było już duże zmęczenie u obu pięściarzy.

Przed ostatnim starciem nikt nie wiedział kto zostanie mistrzem świata. Każdy kibic w hali oglądał decydującą rundę na stojąco.

Jak można było się spodziewać, od początku doświadczyliśmy dużej intenstywności z obu stron, lecz to Adamek wyglądał na tego, który zachował więcej sił. Lepiej poruszał się na nogach i wyprzedzał Briggsa ciosami prostymi. Zdecydowane zwycięstwo Polaka w tej rundzie, choć w końcówce do głowy Tomka doszło kilka mocnych uderzeń Australijczyka.

Byliśmy świadkami dwunastu kapitalnych rund, które automatycznie przeszły do historii boksu. Obaj pięściarze spotkali się po raz drugi rok później i była to równie emocjonująca walka, która również zapisała się w pamięci kibiców na zawsze. O tej walce opowiem jednak w innym artykule.

Ku uciesze zgromadzonych w hali i przed telewizorami Polaków, stosunkiem głosów dwa do remisu zwycięzcą został ogłoszony Tomasz Adamek. Został on tym samym mistrzem świata WBC kategorii półciężkiej i to właśnie wtedy pokazał się całemu światu i jego kariera nabrała tempa. Sędziowie punktowali następująco: 117-113, 115-113, 114-114.

Za każdym razem gdy wracam do tej walki (a robię to dość często) wywołuje ona we mnie niesamowite emocje. Jeśli ktoś jakimś cudem nie widział tego pojedynku, to polecam jak najszybciej to nadrobić.

Ja wytypowałem w tej walce zwycięstwo Adamka 115-113, a kto u Was triumfował na kartach punktowych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz